Niewiele ich w Warszawie zostało i może dlatego są tak cenionym dobrem na rynku nieruchomości – ograniczona podaż zawsze podnosi atrakcyjność oferty. Warszawskie kamienice, niegdyś świadectwo rozkwitu, położone w centrum wzdłuż najważniejszych traktów komunikacyjnych i szlaków handlowych, a także miejsc najbardziej reprezentacyjnych, atrakcji kulturalnych. Hoża, Aleje Ujazdowskie, Wiejska, Mokotowska, Lwowska czy Noakowskiego, Stary Mokotów czy Ochota – perły i perełki przedwojennej architektury – pisze na łamach bloga Partners International nasz broker, Anna Słodowska.
Co w nich urzeka? Tak naprawdę wszystko to, czego nie znajdziemy już, niestety, w całym bogatym przecież wachlarzu mieszkań w nowych inwestycjach. To świadectwo historii oraz historie zapisane w murach. Niektórzy dorzucą jeszcze genius loci – dobry duch, opiekuńcza siła, coś, co sprawia, że dana przestrzeń jest jedyna w swoim rodzaju. Za niepowtarzalnymi fasadami znajdujemy zaskakujące, bo niestosowane już dziś, rozwiązania w planach wewnętrznych. Obszerne klatki schodowe ze starymi drewnianymi lub kamiennymi schodami, zdobione kolorową ceramiką i malaturami, sztukateriami i rozetami na sufitach, niekiedy okiennymi witrażami. I mieszkania, w których konsekwentnie stosowany był podział między częścią otwartą i tą przeznaczoną jedynie dla domowników. Ponieważ w reprezentacyjnej frontowej części zawsze musiały się znaleźć duży salon (często z wykuszem) i jadalnia oraz reprezentacyjny gabinet pana domu, a w głębi przestronna kuchnia, mniejsze sypialnie i pomieszczenia gospodarcze, są to lokale o zróżnicowanych metrażach – idealne do tworzenia aranżacji zgodnie z własnymi potrzebami i rytmem życia rodziny. A jeśli dodamy, że wymagana wysokość mieszkań w przedwojennych kamienicach to 3 do 4 metrów, hulaj dusza! Miejsce do pracy czy spania na antresoli zmieści się bez problemu przez co uzyskujemy więcej przestrzeni do życia i realizowania własnych pasji.